Najnowsze wpisy, strona 3


lip 05 2005 koncert cz.2 umarłam i jestem w niebie.....
Komentarze: 12

..GREEN DAY! W tle dziwna muzyka,chyba poważna..zresztą nie byłam już niczego świadoma:) Na hali robi się ciemno,potem czerwone światła. Na scenę wybiegają chłopaki! "Don't wanna be an american idiot!". Zaczyna się młyn,pogo,niezły ścisk. Łapię Vanę za rękę,lecz po chwili się puszczamy bo tak się nie da. Wypchnęli mnie bardziej do przodu i do końca koncertu zostałam sama (a szkoda). I tak po pierwszej piosence nie miałam już siły,ale byłam tak naładowana szczęściem i energią buchającą z każdego osobnika znajdujacego się na koncercie,że skakałam,darłam się,machałam do końca. oto setlista:
1. American Idiot
2. Jesus Of Suburbia
3. Holiday
4. Hitchin'A Ride
5. Brain Stew
6. Jaded
7. Knowledge
8. She
9. Basket Case
10. King For A Day
11. Shout!
12. Wake Me Up When September Ends
13. Minority
---
14. Maria
15. Boulevard Of Broken Dreams
16. We Are The Champions
17. Time Of Your Life

 "I say heeeeooooo"! "argh argh argh argh" "allright katowizeeee!" "dziekuje!" "thank you, thank you, thank you!"(powtórzone z 50 razy,ze wskazywaniem na ludzi) "spierdalaj" "katowice are you ready?" polskie "ole ole ole ole" - m.in. te zdania/sformułowania wydobyły się z ust Billiego:) A jaka radość była powtarzać za nim "heeeeeeoooooo" cz też wyżej wspomniane "argh":P z 3 minutowej piosenki robiła się 10minutowa:) chłopaki potrafią publiczność zabawiać:) mają bardzo dobry kontakt z fanami..
 Zajebiste efekty pirotechniczne! Ogromne płomienie,które powodowały,że atmosfera robiła się jeszcze gorętsza (o ile to wogóle możliwe!), kolorowe światła, obrazy na telebimie, podczas We are the champions leciał tekst,aby wszyscy mogli śpiewać:)
 Hitchin'A Ride! jednym słowem CZAAAAD!
 Podczas Knowledge Billie zaprosił na scenę 3 osoby: na basa,perkusję i gitarę. Odegrali piosenkę, chłopak od basu wykonał skok w publikę, od perkusji otrzymał od Tre pałeczki, a gitarzysta został pocałowany przez Billiego w usta i dostał gitarę (!!)
 Do King For A Day Billie założył oczywiście swoją koronę i pelerynę/płaszcz, po czym znajdując się po lewej stronie przy głośniku,ku uciesze wszystkich, odsłonił kawałek tyłka:) Te wszystkie trąbki, i inne pierdoły -kocham tą piosenkę,szczególnie na żywo:D
 Wake Me Up When September Ends..wspólny śpiew (eh, co ja pisze;P przy każdym kawałku
się śpiewało!:D), machanie rękami w jednym rytmie,w wielu dłoniach zapalniczki,w wielu oczach łzy..
 Minority- heh,to jedna z piosenek,która została przedłużona conajmniej do 10min:P (tak jak Hitchin'a ride). Gra Billiego na harmonijce, inny pan na akordeonie (:D), jeden wielki krzyk "I WANNA BE THE MINORITY!".
 We Are The Champions Oueen'a. Podobna sytuacja co przy WMUWSE..Do tego puszczone zostały miliooooony konfetti,naprawdę b.wzruszający moment..staliśmy z wyciągniętymi rękami do góry,konfetti przyklejało się do naszych spoconych ciał,staliśmy i uśmiechaliśmy się do siebie na wzajem,radość+wzruszenie. Opchałam konfetti do kieszeni,i czeka sobie teraz w pudełeczku na obklejenie jeszcze nie wiem czego:)
 Ostatnia piosenka,a mianowicie Time Of Your Life. Szczęście,radość,smutek (że to koniec),łzy-wszystkie emocje razem wzięte. Billie już sam,wykonał ten utwór. Ostatnie płomienie. "dziekuje"-Billiego, "dzię-ku-je-my! dzię-ku-je-my!"- nasze.

Tre jeszcze rzucił w publikę swoje pałeczki a Billie kostki,więc kilkunastu szczęściarzy może się pochwalić nowym 'nabytkiem':P W sumie w trakcie całego koncertu spoooro tych gadżetów poleciało w ludzi:) niestety nie do mnie..przynajmniej nie tym razem:] sasasas

Billie śpiewał owinięty polskąflagą <3, było także lanie wodą z pistoletu na wodę, do którego to eksperymeptu został wzięty z tłumu kolejny szczęściarz:] ohh co to były za błogie chwile,kiedy na rozpalone ciało spadały krople lodowatej wody! ahh  pchałam się specjalnie w tę stonę co najwięcej ich leciało;P . W pewnym momencie po którejś z piosenek nastała cisza, i jakiś chłopak/mężczyzna z tłumu krzyknął: "Billie I Love You!";D Wszyscy zaczęli się śmiać,łącznie z zespołem:)

pewnie i tak pominęłam wielę szczegółów,ale to nie sposób spamiętać wszystkiego:)
---
jeszcze raz:
dziękuję! dziękuję! dziękuję!

*Green Day'owi- za piękne chwile,za szczerość,zaangażowanie i moc z jaką grali, za świetną muzyke, za to,że przyjechali do Polski i dali tak wspaniały koncert
*Vanie,Alex i Nancy- za całokształt przed i po koncercie,i za to,że nie urwałyśmy 'po' ze soba kontaktu:*
*rodzicom- za to,że mogłam być na koncercie,tacie za transport i za to,że przez tyle godzin spędzonych przeze mnie w Spodku i przed,on czekał w Katowicach albo na parkingu:)
*królikowi- za to,że jest taki świetny:P
*wszystkim ludziom,którzy byli na koncercie- za wspaniałą atmosferę i zabawę! byliście świetni!


przez te kilka ostatnich miesięcy miałam o czym marzyć, teraz..mam co wspominać:*

PS: do tych,których tam nie było- plujcie sobie w brodę! następnym razem nie wolno wam ominąć takiego wydarzenia! nie,nie będe was tu pocieszać bo jest czego żałować..więc do następnego:)
PS 2: podpisujcie się pod tą petycją:P  http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=710  wiem wiem jestem naiwna,i marne szanse,że coś z tego wyjdzie,ale podobna sytuacja była z poprzednią petycją-prawie nikt nie wierzył,że przyjadą a tu prosze taka niespodzianka;P o!

..dziekuję!

recepturka : :
cze 29 2005 koncert cz.1. welcome to paradise
Komentarze: 11

7.06.05. ta data przejdzie do historii

Dziękuję! było wspaniale..
Relację dzielę na 2 części: przed Green Day'em i wtrakcie:) ,niestety to już 3 tygodnie minęły,więc może się wydawac trochę 'sucha' relacja. Chociaż we mnie dalej wszystko kotłuje, i na samą myśl jak było cudownie-łezka kręci się w oku. Do tej pory trudno mi uwierzyć,że tam byłam..Wierzę jednak,że jeszcze będzie mi dane przeżyć jeszcze raz coś tak wspaniałego..;) a tymczasem-miłej lektury:*

cz.1
1. Droga
Więc po 15.00 władowałam się z tatą do samochodu i ruszyliśmy. Kierunek- Katowice. Po zatrzymaniu się jeszcze na stacji benzynowej, przed 17.00 byliśmy pod Spodkiem. Po drodze świtała mi tylko jedna myśl-za chwilę spotkam się z Pedofilami, zobaczę Green Day'a na żywo i wybawię się jak nigdy. Nie myliłam się:)
2. Oczekiwanie
Jak już pisałam, ok.17 parkowaliśmy już koło celu całej podróży (Spodka) i cała w skowronkach wziełam tatę na 'zwiady':P Miałam tylko się rozejrzeć i zaraz zadzwonić po dziewczyny,a tu patrzę stoją 3 wariatki, a jedna z nich mi macha (pozdro Vana,Alex i Nancy :P) Po krótkim przywitaniu jakby nieświadoma tego co tu robię oddałam się słuchaniu o przygodach w tramwaju (pozdrawiamy pana pedofila), oglądaniu sobie ludzi i staniu w 'kolejce' przed drzwiami do Spodka. Cóż, chyba ok. 18.15 przyszli jakże mili panowie ochroniarze i kazali się wszystkim cofnąć (przez co prawie spod samych drzwi wyladowałyśmy na schodach..) Te przepychanki trwały z 15 min,bo musieli ustawić dupne barierki (cholera jakby tego wcześniej nie mogli zrobić). No wiec jak już pisałam wylądowałysmy przed schodami, a za nami stały chłopaki,którzy najwidoczniej nie przyszli na koncert tylko pochlać. Stojąc tam z pół godziny i obmyślając sposoby wepchnięcia się w tłum,byłyśmy wielokrotie wkurzane przez owych chłopaków,lecz kiedy o 19.00 zaczął się młyn z powodu wpuszczania, bardzo mi pomogli wejść:) (pozdrawiam tego chłopaka ubranego w czarną koszulę-uratował mi życie przed zmiażdżaniem na bramce:P aa i pomógł mi bluzę wyciągnąć) Po skasowaniu biletu przez pana ochroniarza, krótkiej rewizji i czekaniu na resztę dziewczyn pobiegłyśmy oddać rzeczy do szatni. A potem na schody do góry szukac wejścia na płytę. Bieeegłyyśmy chyba z pół Spodka,aż postanowiłyśmy spytać kolejnego ochroniarza stojącego przed jakimś wejściem,gdzie się wchodzi na płytę. Jak się na szczęście okazało,to było właśnie to wejście:)
3. Na płycie
Miałyśmy dobre miejsca,blisko sceny, w 3 rzędzie,na przeciwko mikrofonu Mike'a. Zagrała Bohema. Trochę tylko skakałam-w myśl oszczędzania sił przed 2godzinną zabawą z GD. Jak się okazało bardzo słusznie zrobiłam. Bohema grała pół godziny,potem 40min. przerwa. Robił się coraz większy ścisk i młyn,przez co zostałyśmy trochę zepchnięte.Alex z Nancy poszły po picie. A ja z Vaną patrzyłyśmy jak techniczni wszystko przygotowują. A dziewczyn jak nie było,tak nie ma. Niestety był za duży tłum,żeby się z nimi odnaleźć:/ Zostałam z Vaną:)
Najpierw wyszedł na scenę różowy królik (heh,ludzie skandujący duracel! duracel!). Wypił 2 piwa,poskakał, pomachał, rozgrzał publikę i..zszedł. Emocje z każdą chwilą wzrastały, wszyscy krzyczeli: GREEN DAY! GREEN DAY! GREEN DAY! ...

cdn.

recepturka : :
cze 24 2005 homecoming
Komentarze: 13

hej!:) jak widać powracam,tym razem definitywnie i zaczynam wszystko od nowa. Archiwum skasowane,nie będziecie mogli śmiać się ze starych notek,chociaż ja nadal mam tą możliwość;D ha! w sumie to ta notka służy tylko przypomnieniu,że jeszcze żyje i mam się całkiem dobrze:) tymczasem spadam, trzeba jeszcze tego bloga doszliwować, dodać linki itp. W następnej notce o koncercie Green Day'a..<3 późno,bo późno no ale cieszcie się,że wogóle!:P

to tyle na dzisiaj. ciacho:*

on holidaaaaay!

recepturka : :